Temat komunikacji z dzieckiem to zagadnienie szczególnie ważne dla rodziców i wychowawców. Liczne publikacje z tego obszaru sprawiają, że coraz świadomiej podchodzimy do problemów związanych z tą tematyką. Jakość komunikacji ma bezpośredni wpływ na budowanie bliskich relacji, a te są niezbędne dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziecka. Dla mnie obszar ten jest podwójnie ważny, bo jako mama, chcę, aby moje dziecko wyrosło na zdrowego psychicznie i szczęśliwego człowieka. Jako psycholog pragnę, aby zarówno dzieci, jak i dorośli byli w kontakcie ze swoimi uczuciami, potrafili radzić sobie w trudnych sytuacjach, wiedzieli, jak interpretować i regulować swoje emocje. Nie dla każdego budowanie relacji jest łatwe. Na szczęście z pomocą przychodzą eksperci. Dzięki zebranej wiedzy merytorycznej możemy rozwijać kompetencje rodzicielskie i wspierać dzieci w ich rozwoju.
Podczas planowania rodzinnego urlopu szukałam w Internecie ciekawych miejsc na wyjazd. Znalazłam kilka opcji, które pokazałam mężowi. Wybrał dwie z nich – co ciekawe, obie miały jedną cechę wspólną. Okna w wybranych domach były ogromne i zapraszały naturę do środka. Pomyślałam, że przyjemnie będzie przebywać w tym miejscu, w atmosferze spokoju i komfortu. Faktycznie, okna miały kluczowe znaczenie dla budowania atmosfery tego miejsca, co w rezultacie przekładało się na dobre samopoczucie. Przyszło mi do głowy, że okna w domu są jak otwarta i wspierająca komunikacja w relacji -w analogiczny sposób przekłada się na nasz nastrój.
Jeśli myślimy o oknach we własnym domu, to komunikacja z najbliższą rodziną będzie adekwatnym przełożeniem. Co sprawia, że w kontakcie z bliskimi czujemy się komfortowo i bezpiecznie – lub przeciwnie: czujemy się osaczeni i wpadamy w gniew? Trudno to zdiagnozować od razu, gdyż proces ten składa się z wielu elementów. Po pierwsze komunikacja jest wielowymiarowa, a w dodatku wpływa na nią zarówno nadawca jak i odbiorca komunikatu. Przy tym obie osoby nakładają na to doświadczenie własne filtry interpretacji oparte na naszych opiniach, obawach, stereotypach i wszystkim tym, co nałożyła na nas współczesna kultura. Jakby jeszcze tego było mało, kierują nami emocje, które są zmienne, więc, jak widać, łatwo nie jest. Jak zadbać o komunikację z najbliższymi – tę codzienną, która otwiera się na człowieka niczym nasze metaforyczne okno? Thomas Gordon -amerykański psycholog, twórca koncepcji wychowania bez porażek, mógłby powiedzieć: nie moralizuj, nie pouczaj, nie rozkazuj, nie narzucaj. Myślisz pewnie: to oczywiste, kulturalny człowiek (za którego się każdy uważa) nie rozmawia w ten sposób. Ale czy na pewno?
Z pewnością znajdą się anty-przykłady. Choć w kontakcie ze znajomymi nasze zachowanie jest bliżej naszego superego, tak w relacjach osobistych odsłaniamy siebie z naszymi słabościami. Komunikacja taka jest bardziej emocjonalna, częściej także pozwalamy sobie na ocenianie i krytykę. Wszystko w sumie jest OK, bo zostaje w rodzinie. Niby tak, ale jeśli nasze komunikaty przybierają agresywną formę, to relacje w naszej rodzinie są jak atmosfera w domu bez okien. Jeśli będziemy przebywać w takim miejscu zbyt długo, to rezultatem będzie nie tylko złe samopoczucie członków naszej rodziny, ale również różnego rodzaju problemy psychiczne.
Wyjątkowo wrażliwe na komunikaty negatywne są dzieci. Agresywne zwroty, niedostrzegane w codziennym życiu, zaburzają relację pomiędzy rodzicem a dzieckiem, co w rezultacie może prowadzić do tego, że dziecko zamyka się na ludzi. Niekiedy „dom bez okien” staje się normą dla dzieci, które nie znają innej rzeczywistości. Taka sytuacja prowadzi do zaburzeń w rozwoju osobowości dziecka oraz problemów w życiu dorosłym. Tak, jak nie da się funkcjonować bez światła, tak nie może się rozwinąć prawidłowa osobowość u dziecka, gdy zabraknie bliskich relacji.
Czego zatem jako rodzice powinniśmy się wystrzegać w rozmowie z dzieckiem, a co jest zupełnie niedopuszczalne? Raz jeszcze odwołam się do koncepcji Thomasa Gordona, który wyróżnia dwanaście barykad komunikacji utrudniających budowanie relacji. Trzy z nich są wyjątkowo niszczące dla dziecka, uderzają w jego samoocenę oraz powodują brak wiary we własne możliwości. Są to komunikaty obwiniające, ośmieszające oraz chwalenie osądzające. O ile dla dwóch pierwszych łatwo znaleźć przykład, tak trzeci jest przekazem, który pozornie zwraca uwagę na pozytywną cechę lub zachowanie w taki sposób, by w szerszym kontekście ocenić negatywnie osobę, np. „No, dziś ładnie wyglądasz” albo „Nareszcie udało ci się zrozumieć”. Niby nieszkodliwe, subtelne, ale dla dziecka, treść komunikatu bez wątpienia jest negatywna i uderzająca w jego poczucie własnej wartości. Słowa potrafią ranić, a te usłyszane od bliskiej osoby mają większą siłę rażenia.
Małe dziecko informacje o sobie przyjmuje od najbliższych. Dopiero w procesie dojrzewania oddziela się od rodzica w sensie emocjonalnym. Jeśli ten proces zachodzi prawidłowo, to jako osoba dorosła, charakteryzuje się między innymi umiejętnością formowania własnych opinii o sobie. Taka jednostka jest mniej podatna na wpływ otoczenia czy manipulację. Oczywiście nikt z nas nie jest oddzielną wyspą i zawsze nasze otoczenie na nas oddziałuje, lecz to oddziaływanie jest mniejsze, gdy osoba samodzielnie potrafi wyznaczać własne kierunki rozwoju. Inna jest też jej motywacja wewnętrzna, tak potrzebna do realizowania celów.
Niby wiemy, jak rozmawiać z dziećmi, lecz trudności wychodzą w empirii. To, co tak bardzo denerwowało nas w naszych rodzicach i w tym, jak nas traktowali, znajdujemy nierzadko u siebie jako te same schematy zachowania. Są też tacy, którzy stają w opozycji do metod wychowawczych znanych ze swojego domu. Jeśli w dzieciństwie doświadczyli surowych zasad i braku wsparcia mogą jako rodzice, pobłażać swoim dzieciom, aby niejako zadośćuczynić im ciepłem i wyrozumiałością, której sami nie zaznali w dzieciństwie. Tak zwane „ciepłe” błędy wychowawcze, oparte na relacji, w której pojawia się komunikacja polegająca na zagłaskiwaniu, odwracaniu uwagi czy zaprzeczaniu, to również kiepska strategia.
Jaki jest zatem optymalny model? Jak nie zbudować wysokiej wieży dla swojego dziecka, z której ono samo będzie się bało wyjść? Jak stworzyć dom, który ma zarówno okna otwierające na świat, jak i ściany dające bezpieczne granice w dorosłości? Nie jest to zadanie łatwe, zwłaszcza, że wiele osób nie wie, że tkwi w modelu rodzinnym, w którym relacje są zaburzone. Niekiedy pomimo świadomości rodzice popełniają błędy, frustrując się raz po raz. Budowanie bliskości nie każdemu przychodzi w sposób naturalny, a szczególnie trudne staję się, gdy nakładają się na to towarzyszące rodzicielstwu stres i zmęczenie.
Zapewne każdy z nas ma swoje sposoby samoregulacji, dla mnie jednym ze nich jest rozmowa z bliską osobą. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że potrzebna jest cała wioska, by wychować zdrowe dziecko i nie mam na uwadze pomagania tylko dziecku, ale również rodzicowi.
Myśląc o „dobrej” komunikacji, należy pamiętać o kilku zasadach, które są ważne ze względu na niedojrzałą i wrażliwą psychikę dziecka. Przekazy nieszkodliwe dla relacji z bliską przyjaciółką, w relacji z dzieckiem mogą się nie sprawdzić. Na co więc zwrócić uwagę? Powstało wiele publikacji o tym, by słuchać tego, co dzieci do nas mówią. To, że aktywne słuchanie jest ważne, jest niekwestionowaną prawdą. Ja jednak chciałabym się skupić na elementach komunikacji istotnych w przypadku, gdy nasze relacje z dzieckiem są nadszarpnięte, a ono samo przejawia trudności w funkcjonowaniu i może w przyszłości być zagrożone niedostosowaniem społecznym.
W tym wypadku kluczowe jest mówienie w sposób prosty i krótki, odwoływanie się do norm, opisywanie faktów bez obwiniania, mówienie o uczuciach i oczekiwaniach oraz przedstawiane konsekwencji bez straszenia. Cztery z wymienionych powyżej elementów wpisują się w model komunikacji interpersonalnej FUKO. Jest to metoda, pomagająca naświetlić problem zwracając uwagę na jego cztery aspekty: Fakty, Uczucia, Konsekwencje, Oczekiwania. Stosuję ją, gdy jestem na wyczerpaniu moich baterii cierpliwości i tylko wiedza psychologiczna powstrzymuje mnie przed wybuchem złości. Ostatnio brzmiało to mniej więcej tak:
K: Kochanie, wyłącz bajkę.
M: Nie.
K: Proszę wyłącz bajkę, jest już późno i czas się myć. Złoszczę się, gdy mnie nie słuchasz. Jeśli umyjesz się szybko, będziemy mieli więcej czasu na czytanie „Kapitana Majtasa”.
Tym razem zadziałało, jak widać nie podałam oczekiwań, bo moje dziecko ruszyło do łazienki. Dla wielu osób taki komunikat wydaje się sztuczny, a nierzadko mówienie o swoich uczuciach jest trudnością. Zachęcam mimo wszystko. Stosowanie tej metody nie zaszkodzi, a istnieje niemałe prawdopodobieństwo, że pomoże. Jeśli macie w domu nastolatka i do tej pory nie stosowaliście tej metody, młody człowiek może być w lekkim szoku, ale może także zaskoczy Was reakcją. Niezależnie od rozwoju sytuacji jest nadzieja na lepszą komunikację i wstawienie okna w miejsce muru.
Pisząc ten tekst przychodzi mi do głowy film Marka Koterskiego „Siedem uczuć”, który w ciekawy sposób ukazuje relację dzieci z dorosłymi. Dla wielu widzów film może być bolesnym powrotem do nieprzepracowanych traum z dzieciństwa, które są kluczem do większości problemów w wyrażaniu emocji. Jednak przemyślenie naszego sposobu komunikacji i praca nad sobą może zapobiec przeniesieniu tych traum i lęków na nasze dzieci.
Kamila Pomacho-Komar